sobota, 14 lutego 2015

Walentynki <3

Cześć!
Dzisiaj Walentynki,z tej okazji chciałabym Wam życzyć po prostu wszystkiego najlepszego!

Tak naprawdę moim zdaniem to Walentynki są dziwne. Tak,tak właśnie o tym wyjątkowy post w sobotę :)

Dziwne,bo wtedy nagle każdy ma drugą połówkę. Wszyscy chodzą za rączki i tak dalej. A dwa dni później wszystko w normie
Logic Technologic :P

Ale no wiecie... Z drugiej strony to naprawdę fajna sprawa! Nie muszę chyba tłumaczyć dlaczego :)

Nie wiem czy widzieliście ten obrazek krążący po sieci jakby to był jakiś fenomen. No tak,to fenomen dla niektórych. Dla tych,co jeszcze nie zrozumieli

,,Nie narzekaj,że nie masz chłopaka w Walentynki.

Niektórzy nie mają  Taty w Dzień Ojca i Mamy w Dzień Matki''

Chłopaków na tym świecie miliony! A rodzice są tylko jedni :(
I wyjątkowi :)

Mojej mamy akurat teraz ze mną nie ma. Musiała wyjechać,tak nagle. Ponoć jest w szpitalu na jakichś badaniach. Ale nie wiem,czy to prawda.

Ale jest tata,który mimo,że jest po operacji a to piecze,coś tam pichci,biega za trójką szalonego rodzeństwa.

Nie wiem,czy to zależy od czegoś...
Najpierw mój tata miał poważną kontuzję,która niesie do teraz niezłe powikłania,potem mój brat miał skręconą kostkę,która także nie może do końca wyzdrowieć,wczoraj nie był w szkole,bo ledwo może chodzić... Ja miałam kontuzję,to już w ogóle! Rehabilitacja i tak dalej. A ortopeda mówił,że ciężko będzie z odzyskaniem pełnej sprawności w tym moim kolanie. Cóż... Nie będę się tu wyżalała,bo są dzieci,które nigdy nie staną na nogach o własnych siłach :)

Ale mam to do siebie,że bardziej przejmuję się innymi,niż sobą. Co bynajmniej moim zdaniem jest zaletą. No najgorzej jest z tatą,który czeka na kolejne operacje. Jest silnym człowiekiem,pod względem fizycznym. W końcu był żołnierzem :)
Chociaż tyle - lecz,jak mówię, są osoby,które całe życie spędza na wózku,niektóre nie słyszą,nie widzą... Jak chodziłam na rehabilitację miałam takich kolegów. Z którymi całe zeszłoroczne Walentynki spędziłam na sali rehabilitacyjnej,w dziwnej atmosferze,bo czułam się jak w szpitalu,za każdym razem,trzy razy w tygodniu od września do kwietnia... Ci chłopcy byli mili,serdeczni... A dziwnie nie czułam się przez to,że byli inni. Bo to też ludzie,tacy sami,jak ja. Tylko dlatego,że cała obsługa miała zielone ubrania,jak w szpitalu. Tak nieswojo... Tak.

Nie wiem,czy tylko ja zauważyłam,ale powyższe słowa nawiązują do tych słów o Dniu Matki i Dniu Ojca...?

Coś w tym jest. Wiem, staram się jak mogę nad treścią,która jest iście interesująca :P

Jeśli chodzi o mój zasób słów,to jest on w rzeczywistości bardzo rozbudowany. Nie okazuję tego,bo chciałabym,abyście lepiej mnie zrozumieli. W szkole też mówię typowym dla dzieci,prostym językiem. Ale w domu,ostatnimi czasy zauważyłam,że rzeczywiście mówię inaczej. Może to zmienię,jeśli chodzi o posty. To by na pewno dodało notkom oryginalności :)

Proste,, jak 2+2,jak Bonnie i Clyde'',nie?
Chyba zacznę. Chociaż ta ,,odmienność'' też polega na bogatych w przymiotniki zdania. No i w ogóle - inaczej. I po co czekać? Tak tutaj,od teraz. Czyli czas na filozoficzne podsumowanie :*

A więc to magiczne święto zwane ,,Walentynkami'' ma jak najbardziej głęboko skryty sens,owiany tajemnicą,której osobiście nie mam zamiaru odkrywać

Nie no... Przesadziłam :P!

#nicbardziejmylnegoxd

Tymczasem żegnam się z Wami.
Papa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz